Prezes Kolei Ukraińskich (Ukrzaliznycia, UZ), Ołeksandr Kamyszin, zapowiedział 21 lutego start trzyletniego programu „Ukrainizacja kolei”, którego celem jest całkowite pozbycie się imperialnych i rosyjskich nazw, wizerunków i wszelkiego oznakowania kojarzącego się z Rosją ze wszystkich obiektów związanych z transportem kolejowym.
„Czas wreszcie pozbyć się sowieckiej i imperialnej przeszłości, która przenikała ukraińską kolej przez ponad 100 lat, wyrzucić na śmietnik historii wszystko, co nas łączy i uniemożliwia rozwój. Czas na pełną ukrainizację kolei” – powiedział Kamyszin. Dodał, że UZ przygotowywała się do realizacji tych działań już od lata ub.r. Wykonano przegląd wszystkich obiektów wymagających działań, zarówno pod kątem prawnym, jak i technicznym. „Na podstawie tych danych opracowaliśmy kompleksowy program ukrainizacji, który nie tylko zmienia nazwy i usuwa sowieckie symbole czy rosyjskie nazwy, ale zasadniczo zmienia ukraińskie koleje” – dodał szef UZ.
Realizacja programu przewidziana jest na lata 2023–2025. W ciągu tych trzech lat w kilku etapach planowana jest ukrainizacja wszystkiego, co do tej pory łączyło przemysł kolejowy Ukrainy z krajem-agresorem – pisze UZ. Chodzi o nazwy oddziałów regionalnych, oznakowanie infrastruktury i obiektów, sowieckie płaskorzeźby, nazwy stacji itp.
Podczas inauguracji programu Kamyszin ogłosił: „Zaczynamy od zera”. Stwierdzenie to odnosi się do tego, że wcześniej na kijowskim dworcu, głównym dworcu kolejowym w kraju, znaki wskazywały 856/857 km. Dlaczego tak było?
„Ponieważ przez około 100 lat kalkulowaliśmy względem zerowego kilometra wyznaczonego w Rosji. Skończymy z tym. Od teraz kilometr zerowy ukraińskich kolei jest tutaj, w Kijowie, na Dworcu Centralnym” – podkreślił, prezentując symboliczną tablicę z takim właśnie oznaczeniem. Dodał, że zmiana ta jest nie tylko symboliczna, ale także rozwiązuje problem bezpieczeństwa i sprawności ruchu, ponieważ większość tych znaków nie zmieniła się od połowy ubiegłego wieku.
Autor: Agata Sumara
Fot. Ukrzaliznycia