O kondycji branży i aktualnych problemach całego sektora budowlanego z Dariuszem Blocherem, Członkiem Rady Nadzorczej Budimex S.A. i Dyrektorem Ferrovial na Europę rozmawia Jędrzej Burek.
Czy rola transportu kolejowego zmieniła się w obecnej sytuacji międzynarodowej?
„To jest bardzo trudne pytanie. Myślę, że ona zasadniczo się nie zmieniła. Są utrudnienia, jeżeli chodzi o ścianę wschodnią, gdyż transport kolejowy, drogowy i lotniczy z Ukrainą jest praktycznie ograniczony do minimum. Odbywa się pomoc humanitarna. Coraz częściej mówi się o wstrzymaniu transportu z Rosją i Białorusią. To nas zapewne za chwilę czeka jako restrykcje, więc ten transport będzie się koncentrował w kraju i na linii zachodniej. To będzie zapewne jakieś wyzwanie dla firm operujących w transporcie zwłaszcza materiałów.”
Jak wyglądała sytuacja branży budowlanej tuż przed wybuchem wojny na Ukrainie?
„Sytuacja branży budowlanej była generalnie dobra, jednak był to kolejny rok pandemiczny. Patrząc na wskaźniki, realizowano sporo kontraktów, zwiększyła się rentowność, a firmy miały więcej gotówki, dlatego sporo inwestowały. We wszystkich obszarach wzrosła produkcja budowlano-montażowa. Niepokojącym faktem była jedynie spadająca liczba nowych zamówień. Wynikało to z obaw o brak akceptacji przez Brukselę Krajowego Planu Odbudowy. Jednakże każda z firm – w tym Budimex, w budżetach na rok 2022 przewidywała, że rok ten będzie jeszcze lepszy. Dokładniej mówiąc, że dojdzie do porozumienia pomiędzy Polską a Unią, zaczną napływać pieniądze oraz ustabilizuje się sytuacja na rynku materiałów budowlanych. Niestety wszystko uległo zmianie po rosyjskiej inwazji na Ukrainę.”
Jak przedstawia się aktualna sytuacja branży w poszczególnych sektorach?
„Należy pamiętać, że infrastruktura drogowa i kolejowa stanowi prawie połowę całej produkcji budowlano-montażowej w Polsce. W obszarze drogowym wciąż następuje ogłaszanie przetargów, natomiast w przypadku kolei sytuacja wygląda gorzej ponieważ nie zostały zatwierdzone środki z Unii Europejskiej. Sporo inwestowano w kubaturę, jednak rosnące stopy procentowe ograniczyły działania klientów, w dodatku wzrosły koszty i pojawiły się komplikacje z pozyskiwaniem gruntów. W rezultacie w styczniu liczba rozpoczynanych budów spadła o około 30%. W obszarze drogowym sytuacja jest stosunkowo stabilna, ale niepokojącym jest wzrost cen materiałów, ropopochodnych oraz dostępność sił koniecznych do realizacji kontraktów.”
Czy są obawy, że któreś inwestycje przestaną być realizowane z powodów braku zasobów ludzkich lub przestojów finansowych? Czy któryś region szczególnie odczuwa tę sytuację?
„Szacuje się, że w branży pracuje około 480 tys. obcokrajowców, z czego 380 tys. to obywatele Ukrainy. Według obliczeń wewnętrznych ok. 30% już wyjechało czyli około 100 tysięcy pracowników. Dziś szacujemy, ze cała branża potrzebuje między 150-200 tys., żeby wykonać swoje zobowiązania o czasie i w dobrej jakości. Region specjalnie nie ma znaczenia bo budownictwo, jeśli chodzi o kubaturę, koncentruje się w dużych miastach, budownictwo drogowe aktualnie przeniosło się na flankę wschodnią, a pracownicy w naszej branży są mobilni.
Branża jeszcze nie zdążyła odczuć problemów w portfelu, natomiast w branży pracuje około 500 tysięcy przedsiębiorstw, średnia rentowność operacyjna dużych firm kształtuje się na poziomie 3,5-4,5%, więc jeśli mówimy o wzroście cen materiałów 200-300%, o wzroście płac kilkanaście procent, to bez natychmiastowego rozwiązania problemu waloryzacji, moim zdaniem za 3-4 miesiące firmy zaczną rezygnować z kontraktów, bo bardziej będzie się opłacało zapłacić kary. Ponadto dzisiaj nie są ogłaszane nowe przetargi, albo firmy nie podpisują umów, które składane były jeszcze przed wybuchem wojny, sytuacja się dramatycznie zmieniła, a kontrakty po prostu tego nie uwzględniają.”
Czyli istnieją przesłanki, że spółki mogą się nie wywiązać z umów, albo ceny będą tak wysokie, że to się po prostu nie będzie opłacać?
„Trudno dziś mówić o opłacalności, każdy kalkuluje czy straci 10, 20 czy 30% tylko przy tak dużych obrotach, a przypomnę, że wartość sektora budowlanego w Polsce to 200 miliardów zł. 10% tj. 20 mld zł – tego nikt nie wytrzyma, zatem każda ze stron czy każdy z uczestników tego procesu począwszy od zamawiających, dużych wykonawców, mniejszych dostawców powinna na siebie wziąć część wzrostów tych kosztów, bez tego będziemy mieli duże problemy, budowy będą porzucane, co będzie implikowało falę bankructw. Jak upada duża firma budowlana to dziesiątki innych również z nią niestety zgłaszają wnioski o upadłość.”
Czego zatem w aktualnej sytuacji rynkowej oczekują wykonawcy?
„Dzisiaj mamy dwa wyzwania, pierwsze – krótkoterminowe, żeby mówić w ogóle o przyszłości, to stoimy u progu największego kryzysu w branży budowlanej, jakiego nie mieliśmy jeszcze w Polsce, czyli bardzo gwałtownego odpływu pracowników. W ostatnich 4 tygodniach straciliśmy prawie 100 tys. obywateli Ukrainy na budowach w Polsce. Brak dostępu materiałów takich jak: stal czy ropopochodne. Ich cena, która jest dwu lub nawet trzykrotnie większa, więc budżety się w ogóle nie spinają. Te warunki kontraktowe w Polsce były dosyć restrykcyjne, czyli stała zryczałtowana cena i czasami waloryzacja ograniczona do 5%. To zdecydowanie nie wystarcza, więc płynność branży za chwilę będzie dramatycznie się pogarszała. Banki będą wypowiadały umowy kredytowe, nie będą dawały gwarancji, zatem bez rozwiązania tych krótkoterminowych tematów nie możemy rozmawiać o przyszłości. W przyszłości powinniśmy rozmawiać o tym, o czym już mówiliśmy 10 czy 15 lat temu, czyli umowy muszą być bardziej zrównoważone w kontekście rozkładu ryzyk. Część ryzyka musi być po stronie zamawiającego. Musi powstać kodeks dobrych praktyk branży budowlanej. Nie powinniśmy składać szalonych ofert. Nie powinniśmy walczyć cenowo. Powinniśmy otworzyć się na pracowników z innych rejonów geograficznych świata takich jak Pakistan czy Indie, gdyż wiemy już, że aktualnie w tej branży nie możemy zapełnić tej luki, która się pojawiła dzisiaj w Polsce.”
Które materiały powodują najwięcej problemów, jeżeli chodzi o dostępność oraz gwałtowny wzrost cen?
„Od momentu wybuchu wojny na Ukrainie branża ma duże problemy ze stalą. Jest to spowodowane ograniczeniem importu stali z Ukrainy, Białorusi oraz Rosji. Pokrywał on 20-25% całego zapotrzebowania. Nie jesteśmy w stanie wypełnić tej luki własnymi siłami, gdyż polskie huty nie posiadają takiej ilości rudy żelaza. Rynek stali w Europie zamykał się już wcześniej między innymi w związku z bardzo dużą emisją CO2. Ceny stali gwałtownie rosną, ponadto nie ma gwarancji, że zostanie ona dostarczona. Problemy generują również wszystkie produkty związane z ropą naftową. Ponadto 40% importu aluminium pochodziło z Rosji. W najbliższym czasie mogą pojawić się także problemy ze szkłem.”
Jakie kroki powinien wykonać rząd, by wzmocnić sektor budowlany, który jest kołem zamachowych gospodarki?
„Przede wszystkim wskazane jest nakreślenie możliwych scenariuszy rozwoju polskiego budownictwa: w kontekście funduszy, trwającego konfliktu zbrojnego za naszą wschodnią granicą, zaproponować rozwiązania systemowe, które rozwiążą spadek rentowności firm. Osobiście natychmiast zniósłbym limit 5% waloryzacji podnosząc do realnej wartości 10-12%, co na pewno miałoby wymierny skutek dla przedsiębiorców i dużych spółek w branży. Ponadto przydałaby się specustawa rozwiązująca wiele problemów z uzyskaniem pozwoleń czy decyzji administracyjnych, tak jak miało to miejsce z CPK.”
W ramach tego przedsięwzięcia ma zostać zbudowanych prawie 1800 km linii kolejowych do 2034 r. Do obecnej chwili nie rozpoczęła się budowa ani 1 km. Co Pan o tym sądzi?
„To bardziej pytanie do ministerstwa, czy też do CPK, bo to spółka Centralny Port Komunikacyjny jest za to odpowiedzialna. Osobiście patrzę tak na ten temat, jeżeli chodzi o CPK i komponent kolejowo-drogowy. Jeśli lotnisko ma powstać z dala od Warszawy, to priorytetem jest jego dobre skomunikowane ze Stolicą. Muszą powstać dodatkowe drogi i ringi, które będą rozprowadzały ruch i przede wszystkim szybka kolej, która pozwoli dowieźć pasażerów z kilku miejsc w Warszawie do tego portu. To samo dotyczy całej infrastruktury kolejowej w Polsce. Na 20 000 km szlaków kolejowych nowobudowanych, a nie odbudowanych torów, powstało łącznie około 200 km. My potrzebujemy tak naprawdę odseparować dzisiejszy ruch – zwłaszcza towarowy od osobowego i wybudować nowe linie kolejowe. Uważam, że to jest taki trochę pretekst, pewnego rodzaju zryw narodowy tzn. powiedzieliśmy sobie, że pod „płaszczykiem” CPK wybudujemy 2000 km linii kolejowych. Wbrew pozorom, jeżeli będzie specustawa, a jest – umożliwiająca zwłaszcza pozyskanie gruntów i decyzji środowiskowych to nową linię buduje się dużo szybciej, niż remontuje starą. Wcześniej czy później musimy mieć koleje wyższych prędkości, dlatego ma to sens.”
Autor: Jędrzej Burek
Fot. Budimex