Sektorkolejowy » Meksyk z okien „El Chepe”

Meksyk z okien „El Chepe”

pzez Damian

Czy Meksyk jest piękny? Czy Meksyk warto zobaczyć? Czy warto zwiedzić ten kraj? Osobiście, na wszystkie te pytania, odpowiadam trzy razy „tak”. Egzotyczna roślinność, zróżnicowane terytorium, malownicze regiony, dziewicza przyroda, odmienna kultura, wyraźne ślady cywilizacji prekolumbijskiej, burzliwa historia… A to wszystko w towarzystwie tequili, tortilli i tacos. Cały kraj można dodatkowo zwiedzać, siedząc wygodnie na siedziskach wagonów wchodzących w skład pociągu „Chepe” zwanego, jak w tytule, „El Chepe”. 

Trasę, którą pokonuje pociąg, nazywa się również Koleją Copper Canyon lub Koleją Chihuahua–Pacyfik, a i wielu, którzy ją pokonali, bez mrugnięcia okiem zalicza ją do grona najpiękniejszych tras kolejowych na świecie. Nazwa „Chepe” wzięła się właśnie od pierwszych liter stacji początkowej i końcowej linii „Ch-P”. 

Turyści żądni niezwykłych widoków mogą skorzystać z tego połączenia codziennie, przemierzając całą długość trasy, tj. 673 km, w ciągu 16 godz. Aby zasiąść w wagonie 1 klasy, należy stawić się na stacji kolejowej Chihuahua o 6 rano z biletem, za który zapłacimy 120 euro.

Góry Sierra Madre, przez które przebijają się tory, gwarantują pejzaże zapierające dech w piersiach, a widoki z półek skalnych, na których ułożono torowiska, wąwozy i niemal pionowe ściany skalne, nie mają sobie równych. Dodatkowo na trasie pojawiają się przejazdy przez tunele, których w sumie jest 86, i niezliczone ostre zakręty. I kiedy już wydaje się uczestnikom tej egzotycznej podróży, że więcej „echów” i „achów” z siebie już nie wydobędą, wówczas „El Chepe” dociera na punkt widokowy położony na wysokości 2400 m. n.p.m. To stamtąd właśnie rozpościera się widok na Copper Canyon tak piękny, iż stał się nazwą całego połączenia. Nie wszyscy wiedzą, że sam „Miedziany Kanion” ma długość około 600 km przy 250 km szerokości, co czyni go większym niż dużo bardziej popularny Wielki Kanion Rzeki Kolorado. Jego nazwa pochodzi zaś bezpośrednio od barwy skał, jakie go ukształtowały i przyjmują miedziany kolor w wielu odcieniach. 

Co poza tymi górskimi obrazami wymaluje nam Meksyk przemykający za oknami pociągu? Warto wspomnieć m.in. o Dunas de Samalayuca, czyli pustynnym rejonie słynącym z ruchomych wydm i burz paskowych, gdzie nie są rzadkością kojoty i grzechotniki. 

Ciekawa i pełna pozostałości kultury rdzennych mieszkańców jest np. okolica stacji Creel. To te rejony zamieszkuje najliczniejsza grupa ludności zwanej Tarahumara. Oni sami nazywają siebie Raramuri, co można tłumaczyć jako „lekkie stopy”. Indianie Ci słynni są ze swoich zdolności do biegów na długich dystansach i wielu z nich nie przyjmuje wpływów cywilizacji Zachodu, żyjąc w tradycyjny sposób, dając się prowadzić szamanom i żyjąc w lepiankach. W tej samej okolicy warto zobaczyć liczące ponad 40 ha urokliwe jezioro Arareko, którego kształt przypomina podkowę oraz udać się do 246-metrowego wodospadu Basaseachi. Koniec podróży ma miejsce w mieście portowym Topolobambo, które znajduje się nad niewielką i uroczą zatoką o tej samej nazwie. 

Czy tych kilka informacji, które przytoczyliśmy powyżej, zainteresowały Was do wpisania „El Chepe” na listę „do odwiedzenia”? Nas tak. Teraz „tylko” trzeba ten plan zrealizować. 

Autor: Tomek Łucek
Fot. mexicocoppercanyontours.com

Może Ci się spodobać

Zostaw komentarz