W Holandii rozpoczęły się strajki kolejarzy pracujących dla Nederlandse Spoorwegen (NS) – głównego kolejowego przewoźnika pasażerskiego w tym kraju. Na razie ustalono plan protestów na tydzień. Jednak na tym może się nie skończyć. Kością niezgody pomiędzy pracownikami a pracodawcą jest wysokość wynagrodzeń.
W wyniku rozpoczętego w środę 24-godzinnego protestu ruch kolejowy w północnej części kraju został sparaliżowany. Pociągi nie kursowały m.in. w takich lokalizacjach, jak: Zwolle, Groningen, Lelystad i Leeuwarden. Związki zawodowe kolejarzy zapowiadają, że to dopiero początek, a w następnych dniach fala strajkowa obejmie kolejne regiony Holandii.
Jak wylicza portal dutchreview.com, w najbliższy piątek podobnych problemów mogą spodziewać się pasażerowie pociągów na zachodzie – np. w Rotterdamie, w Hadze i Dordrechcie. W poniedziałek zakłócenia dotkną północno-zachodnią część Holandii, łącznie z Amsterdamem, co przełoży się m.in. na kursy międzynarodowe. We wtorek planowane są utrudnienia w centrum kraju, m.in. w ramach połączeń do i z takich miast, jak Utrecht czy Amersfoort. W środę, ostatniego dnia sierpnia, kłopoty pojawią się na wschodzie Holandi – m.in. w Zutphen, Hengelo, Enschede, Arnhem i Nijmegen oraz na południu – Zelandia, Brabancja Północna i Limburgia.
Organizując strajk, związkowcy wyrażają swoje niezadowolenie z dotychczasowych rozmów z zarządem NS i domagają się spełnienia ich postulatów związanych z wynagrodzeniami. Oczekują podwyżek płac o 100 euro miesięcznie oraz jednorazowej wypłaty w wysokości 600 euro. Tymczasem NS nie zgadza się na takie warunki, stwierdzając, że żądania związków są zbyt wygórowane.
Autor: Damian Hryniuk
Fot. Nederlandse Spoorwegen