Wakacje już na dobre się rozpoczęły. Może jeszcze nie wszyscy zdecydowali, gdzie wybrać się w tym roku, żeby odpocząć, zrelaksować się, nacieszyć oczy wspaniałymi widokami, a jednocześnie zapisać w swoim telefonie mnóstwo zdjęć z niezwykłej podróży z kolejowym akcentem. Jednym z ciekawych kierunków na pewno może być wyjazd w bajkowy świat Alp Szwajcarskich.
Kolejka Pilatusbahn
Niezapomnianą wycieczką może być wyprawa w Alpy Zachodnie, a dokładniej w Alpy Urmeńsie, w masyw Pilatus. Może nie są to najwyższe góry w Europie, ale nasza propozycja na pewno wywoła uśmiech u czytających. Otóż proponujemy Wam wyjazd kolejką na górę Pilatus, do stacji końcowej Pilatus Kulm, położonej na wysokości 2132 m n.p.m. I nie jest to zwykła kolejka, ale zębata. Kolejka, która do dzisiaj dzierży rekord świata w swojej kategorii.
Pierwotnie górę Pilatus nazywano Frakmont, co z łaciny można przetłumaczyć jako Potrzaskana Góra, co ma związek z jej niezwykle rozdrobnionym kształtem. Aktualna nazwa Pilatus ma ni mniej ni więcej związek z Poncjuszem Piłatem, którego zwłoki, jak głosi legenda, zostały wrzucone do niedostępnego jeziora na górze. Siła legendy była tak duża, że do połowy XVI w. zakazane było wchodzenie na ten przeklęty szczyt, gdyż wierzono, pokazuje się na nich duch zdrajcy Piłata, a jeżeli ujrzał go ktoś w wielki piątek, miał umrzeć do końca roku.
Wracając do kolejki Pilatusbahn, to została ona oddana do użytku w 1889 r., co dodatkowo spopularyzowało ruch turystyczny na tę niezwykle widokowo atrakcyjną górę. Kursująca z Alpnachstad do Pilatus Kulm kolejka ma do dzisiaj status połączenia kolejowego na świecie o największym nachyleniu torów, sięgającego niewiarygodnych 48%.
Obecnie zarządzająca kolejką firma Pilatus-Bahnen AG podjęła i rozpoczęła spektakularną przebudowę 130-letniej kolejki zębatej. W ramach modernizacji zostanie wyposażona w nowe, komfortowe wagony, torowisko i niezmiennie niezawodny system napędu zębatego. Koszt całego przedsięwzięcia, który rozłożony został na trzy lata, szacuje się na ponad 55 mln franków szwajcarskich. Szwajcarzy deklarują, że chcą zachować unikatowe rozwiązanie zaprojektowane i zbudowane w 1889 r. przez zespół pod kierownictwem Eduarda Lochera. Uznany za szalony pomysł został zrealizowany i trasa o długości 4618 m pomiędzy stacjami początkową i końcową działa nadal. Kluczem do projektu była niezwykle pomysłowa i skuteczna technologia jak na tamte czasy. Oparła się ona o dwie ustawione poziomo zębatki, pomiędzy którymi znajduje się również zębata szyna. Mechanizm ten pozwala powoli, metr po metrze, bezpiecznie wznosić wagoniki kolejki na szczyt i z powrotem.
Do 1937 r. wagoniki napędzane były parą, a przejazd trwał około 70-80 min. Od maja 1937 r. wagoniki zasilane są energią elektryczną, co skróciło czas przejazdu mniej więcej o połowę.
Obecnie linia poddawana jest modernizacji. Prace remontowe ruszyły w listopadzie 2020 r. i mają potrwać do maja 2023 r. Jak na razie dziennik online robót pokazuje, iż szwajcarscy specjaliści idą zgodnie z harmonogramem, a wszystko funkcjonuje, jak w przysłowiowym szwajcarskim zegarku. Szczegóły prac można śledzić na TEJ stronie.
Pomimo prowadzonych prac remontowych kolejka cały czas działa i wozi zachwyconych turystów. Bilet na przejazd tam i z powrotem to koszt rzędu 72 CHF od osoby dorosłej.
Autor: Tomek Łucek
Fot. pilatus.ch