Rynek dalekobieżnych przewozów pasażerskich ma zostać w pełni otwarty (także dla zagranicznych przewoźników) w 2030 r. W marcu br. UTK wydał zgodę czeskim przewoźnikom Leo Expess i RegioJet na uruchomienie w Polsce nowych połączeń, teraz o takie zgody wystąpił kolejny prywatny przewoźnik – Gepard Express. W grudniu 2019 r. o dostępie dla pasażerskich przewozów dla Leo Express Global a.s informował w oficjalnym komunikacie Urząd Transportu Kolejowego. Leo Express wszedł na nasz rynek w 2018 r. połączaniem Praga – Wrocław (później zawieszonym).
Zwiększanie konkurencyjności na torach
Piotr Malepszak z Ministerstwa Infrastruktury w rozmowie dla money.pl (jeszcze w sierpniu 2023) zwracał uwagę na wartość konkurencyjności na torach, a także na konieczności szybkiego otwarcia rynku dalekobieżnych przewozów pasażerskich z uwagi na dobro pasażerów. Jednocześnie uspokajał: „(…) rośnie szybko popyt na takie przewozy. I wcale nie oznacza to, że zagraniczne firmy zaleją nasz rynek. Najpierw trzeba zbudować odpowiednią bazę, liczbę pasażerów, by zwiększyć jego atrakcyjność. Są pierwsze przykłady przewoźników z państw ościennych, ale jeden lub dwa pociągi na dobę, to nie jest konkurencja. Tych pociągów musi być kilkanaście lub kilkadziesiąt.”
Tymczasem rzeczywiście czescy przewoźnicy wchodzą na nasz rynek z ofertą dość ograniczoną, ale dla pasażerów atrakcyjną. Leo Express otrzymał zgodę m. in. na połączenie Praga – Kraków, a Gepard planuje połączenia np. Praga – Charków (przez Kijów) – od 2025 r.
Lęki i obawy polskich przewoźników
Niedawno informowaliśmy o uruchomieniu (od grudnia br.) połączenia Praga – Gdynia, obsługiwanego przez Koleje Czeskie, co niewątpliwie jest ciekawą ofertą, szczególnie turystyczną. Pojawiający się na polskich torach prywatni przewoźnicy z Czech budzą jednak pewne obawy.
UTK wydaje zgody po dokładnej analizie potrzeb rynku, rentowności nowych połączeń i wpływu na te już istniejące, urząd sprawdza także równowagę ekonomiczną, o co szczególnie wnioskują polskie firmy, bojące się utraty części przychodów, czy to z powodu „odpływu” pasażerów, czy też konieczności obniżania cen biletów, by móc stworzyć konkurencyjną ofertę.
Jak zapewnia Urząd Transportu Kolejowego tego typu zgody są wydawane z pewnymi obwarowaniami (i można dodać – dużymi opóźnieniami, np. Leo Express złożyło dokumenty w listopadzie 2022 r. – zgoda wydana została wiosną 2024). Oferta czeskich (i nie tylko) przewoźników powinna np. odpowiadać jedynie na potrzeby niezaspokojone polską ofertą i nie powinna zakłócać kursowania ważnych składów z punktu widzenia społeczno-gospodarczego interesu kraju.
Nadzieje pasażerów
Konkurencyjność nowej oferty powinna przede wszystkim prowadzić do poprawy jakości obsługi, na którą dziś narzekają pasażerowie szczególnie PKP Intercity – spóźnienia, wysokie ceny biletów, brud, problemy techniczne, niekomfortowe warunki podróży – te zarzuty powtarzają się w komentarzach. Stąd duża nadzieja, że np. czescy przewoźnicy zaoferują lepsze warunki i standardy podróżowania i atrakcyjniejsze połączenia lub że PKP dostosuje się do oczekiwań podróżnych.
Pojawiają się też konkretne przykłady, np. transport autobusowy w Kotlinie Kłodzkiej, częściowo obsługiwany jest przez czeskie busy, ale z polskimi kierowcami, bo Czesi lepiej płacą, a bilety tańsze niż u polskich przewoźników.
Zdaniem komentatorów, poszukujący rozwiązań polscy przewoźnicy, dbający o swoich klientów, mogliby – w ruchu krajowym – dążyć do przywrócenia dawniej atrakcyjnych, a obecnie wyłączonych połączeń (zwrócić warto uwagę na to, że rewitalizacja takich linii już się odbywa – o czym również pisaliśmy – np. Jelenia Góra – Karpacz).
Pasażerowie liczą zatem na obniżenie cen biletów (ich zdaniem zawyżanych) i poprawę jakości usług, tym bardziej, że składy kursujące pod banderolą np. Leo Express są nowoczesne i spełniają wszelkie standardy europejskie. Choć nie brak i głosów, mówiących o złudnej nadziei obniżenia cen usług kolejowych PKP Intercity.
Autor: AF
Fot. JBCrew