Rozległe lasy brzozowe woj. podkarpackiego dały nazwę niewielkiej miejscowości położonej na Pogórzu Dynowskim. Brzozów, bo o nim mowa, zamieszkuje około 8 tys. mieszkańców i pomimo braku cech metropolii, może się on poszczycić kilkoma historycznymi i zapisanymi na kartach kronik osiągnięciami. M.in. w XIV w. wybudowano tu wygodny dwór, będący ulubioną siedzibą biskupów przemyskich. W XVII w. miejscowość stała się polskim centrum grzebieniarskim, a sława grzebieni z niewielkiej miejscowości z Podkarpacia dała impuls do ich eksportu na Węgry i do Francji. W XIX w. rozpoczęto w Brzozowie wydobycie ropy naftowej, a w latach międzywojennych otwarto tu dwa uzdrowiska. Każdy z tych wątków może być podstawą do ciekawej opowieści i z całą pewnością miasteczko na takie historie zasługuje. Nas jednak zaciekawiło coś innego – kolej w Brzozowie.
Miasto ma swój dość nietypowy wkład w historię polskiej kolei, a w zasadzie chciałoby mieć w nią ów wkłada i od blisko 100 lat się o to stara. Ale na dzień dzisiejszy na staraniach się skończyło. Jednak wiara mieszkańców i włodarzy Brzozowa jest tak duża, że zbudowali dworzec kolejowy pomimo faktu, iż nie prowadzi do niego żadna linia kolejowa.
Miasto, które dość szybko zyskało popularność i ściągało licznych kuracjuszy do swoich uzdrowisk, starało się poprawić komunikację z pobliskim Sanokiem. Stąd naturalny pomysł na linię kolejową Brzozów–Sanok.
Skoro taka była potrzeba, zawiązano w 1937 r. społeczny komitet działający na rzecz budowy klei do Brzozowa. Prężna działalność społeczników spowodowała, iż władze ponoć zadeklarowały, że pociąg pojedzie do Brzozowa, jeżeli stanie w nim dworzec.
Dzisiaj każdy mieszkaniec Brzozowa zapytany o dworzec kolejowy wskazuje jeden budynek. Monumentalny i z pewnością mogący pełnić taką funkcję nie ma jednak nawet metra torów czy peronu. Kolej nigdy tu nie dotarła. Najpierw wybuch wojny uniemożliwił budowę, a potem ciężkie lata PRL-u i niespełnione obietnice, a także podważanie zobowiązań poprzednich rządów przekreśliły wszystko. W mieście krąży też alternatywna wersja tej historii, która głosi, że ów budynek nie ma wiele wspólnego z koleją, za to mieściła się w nim przedwojenna żydowska restauracja. Historia jednak brzmi o wiele ciekawiej w wersji kolejowej, tym bardziej że od kilku lat nadzieje i plany związane z doprowadzeniem torów do miast odżyły. W ramach wielkiej budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK) i setek kilometrów nowych torów mieszkańcy Brzozowa i goście odwiedzający to miasto mają dojechać linią 122 z Rzeszowa do Sanoka przez Brzozów. Czekamy zatem. Dworzec wszak już jest.
Autor: Tomek Łucek
Fot. mapio.net
1 komentarzy
Witam,
Jestem brzozowianinem od urodzenia i pasjonuję się historią miasta. Ten budynek, który jest na zdjęciach nigdy nie był ani nie miał być przeznaczony na dworzec kolejowy. Nie wiadomo kto go wybudował, przejął go następnie kupiec, któremu interesy szły raz lepiej raz gorzej , a później różne były jego losy w tym m.in. restauracja, o której piszecie. Roboczo wybudowany dworzec kolejowy znajdował się za tym budynkiem i była to budowla niezbyt okazała. Została rozebrana w latach 90tych i pamiętam ten budynek, niestety nic spektakularnego, ot obiekt roboczy z dawnych czasów. Na ten temat pisano w książkach i wypowiadali się pracownicy Muzeum Regionalnego im. Adama Fastnachta w Brzozowie https://brzozowiana.pl/component/k2/item/3677-co-jest-prawda-a-co-fantazja-w-opowiesciach-o-brzozowskiej-kolei.html
Jednak zgadzam się, że historia rzekomego dworca w budynku tej podmiejskiej kamienicy jest piękna i nawet dobrze wygląda widząc sam budynek na żywo.