W latach 1962–1993 z hal produkcyjnych wrocławskiego Pafawagu wyjechało na tory 1429 sztuk normalnotorowych, trójczłonowych, niskoperonowych, elektrycznych zespołów trakcyjnych EN57. Dzisiaj zdecydowana większość z nich nie nadaje się do użytku, jednak czynne składy są w posiadaniu kilku krajowych przewoźników. Będzie nimi można jeździć przez lata.
W czasie ponad 30-letniej produkcji pociągu powstawały jego liczne wersje i modyfikacje. Składy z numerami od 001 do 130 i od 601 do 1113 – mają trzy szyby w czole i charakterystyczne ryflowane boki. W pierwszych 130 pociągach znalazły się również przedziały 1 klasy.
Dla odróżnienia od pojazdów z pierwszej serii składy z numerami od 1114 do 1825 zyskały gładkie i płaskie boki.
Z kolei pociągi z numerami od 1900 do 1953 wyposażono w zmodyfikowane oświetlenie, a szyba czołowa miała dwie części zamiast trzech.
Dlaczego EN57 nazwano kiblem?
Nazwa, jaka „przyczepiła” się do tych najpopularniejszych pociągów nie sympatyczna, jednak napisało ją samo życie. W tym przypadku na tak charakterystyczne określenie złożyło się wiele negatywnych czynników. W ramach PRL-owskiej oszczędności w latach 80. i w związku z permanentnym brakiem wszystkiego w pociągach tych montowano sygnalizatory dźwiękowe (włączane przy otwieraniu i zamykaniu drzwi), które wykorzystywano w powszechnych wówczas samochodach Żuk. Inną właściwością tego pojazdu i jedną z powtarzających się usterek był samozapłon szaf wysokiego napięcia. Pasażerowie, którzy nimi jeździli, dobrze pamiętają niedomykające się górne części okien oraz drzwi, których zamknięcie również nie było możliwe. To jednak przeszkadzało w ich użytkowaniu, chociaż, biorąc pod uwagę dzisiejsze standardy, jest to niedopuszczalne. W tamtych czasach nie było również niczym dziwnym to, że twarde siedziska z tworzywa sztucznego nie gwarantowały jakiegokolwiek komfortu w czasie jazdy, a jak twierdził przewoźnik, były odpowiedzią na zachowanie nożowników, którzy niszczyli obicia siedzeń wykonane z miękkiego materiału. Niedopuszczalnym z dzisiejszej perspektywy, jednak nikomu nieprzeszkadzające w PRL-owskiej rzeczywistości były też zespoły grzejników umieszczone bezpośrednio pod siedzeniami, które niejednego pasażera przyprawiły o poparzenia czy powodowały zniszczenie obuwia.
Niemniej jednak kluczowa była inna właściwość tychże składów i to od niej wzięła się niechlubna nazwa „kibel”. A mianowicie wada konstrukcyjna pociągów, która powodowała, że smród wydobywający się z toalet skutecznie wypełniał całą przestrzeń, a co bardziej wrażliwe osoby w czasie podróży poszukiwały ulgi, łapiąc świeże powietrze wpadające do środka przez nieszczelne okna.
Skąd ten nieprzyjemny zapach? Otóż projektanci w WC umieścili źródło powietrza, które zasysała sprężarka, a pasażerowie korzystający z otwartej wówczas konstrukcyjnie toalety, często wypróżniali się właśnie w otwory do zasysania powietrza. I zapachy „jak z kibla” prostą drogą trafiały do wnętrza wagonu.
Aby poprawić ten błąd, konstruktorzy przenieśli otwory zasysania powietrza na pudło boczne składu, jednak testy prawdopodobnie wykonano, podczas słonecznej pogody, gdyż eksploatacja pociągu w dni deszczowe powodowała, że zaciągały one deszczówkę.
Pomimo tych i wielu innych usterek, wad oraz niedogodności pociąg stał się legendą i jest do dzisiaj najdłużej produkowanym pociągiem na świecie. Co więcej, PKP Szybka Kolej Miejska w Trójmieście deklaruje, iż będzie używać zmodernizowanych składów EN57 do roku 2042. Koleje Mazowieckie natomiast chcą nimi wozić podróżnych przynajmniej do 2026 r.
Autor: Tomek Łucek
6 komentarzy
Ta pseudo nazwa tych pociągów to brak szacunku dla tych składów en 57, to są najlepsze składy jakie zostały wyprodukowane i które jeszcze po 60-ciu latach można modernizować do standardów XXI w. i bardzo dobrze sobie radzą i niech tak sobie radzą jeszcze 20-cia lat i jeden dzień dluzej
Co to chyba jakiś żart siódemki też można modernizować i co z tego. Całe bebechy to szmelc rozruch, silniki, wózki itd. Już dawno powinienem się tym golić.
Pracowałem naEN57 16 lat jako elektromonter i na próbach elektrycznych w Pa fa wag-u i bardzo miło ten czas wspominam
Pierwszy raz się spotykam z takim określeniem tych składów a jeździłem nimi przez 30 lat.
Bzdury jak mało który. Szereg niedorób , hamulce które nie hamują . Kible śmierdzące jeszcze przed wyjazdem na peron, ogrzewanie jeśli grzejące to raczej gotujące pasażerów , nieszczelne połączenia gdzie łeb chciało urwać . I co dobre ponad pół wieku temu to dziś nie powinno poruszać się i ludzi przewozić.
Dokładnie, proponuję następną modernizację wykonać w hucie Katowice.