Pociąg legenda. Synonim luksusu. Wizerunkowy król kolei. Kiedy Europa obchodziła dwusetną rocznicę odsieczy wiedeńskiej, w Krakowie z tej okazji w budynku Sukiennic rozpoczynało działalność Muzeum Narodowe, a w Tbilisi uruchomiono pierwszą linię tramwaju konnego, z dworca w Paryżu ruszył luksusowy skład Orient Express w swoją pierwszą podróż.
Trasa oryginalnych połączeń, którymi jeździł Orient Express, nigdy nie prowadziła przez Polskę, wbrew tytułowi. Trasy przejazdu zmieniały się, zawierały fragmenty z promami, wymagały przesiadek i zmian składów. Czasowo zawieszano jego kursowanie, np. na początku I wojny światowej, a kiedy nic nie zagrażało podróżom, ponownie przywracano go do rozkładu jazdy. Ważne jest to, iż Orient Express nie kursował tylko po jednej trasie. Ze względu na swoją popularność, komfort i szybkość poruszania się, dochodzącą do 80 km/godz. pociągi kursowały po trzech trasach.
Koniec Orient Expressu związany był z wprowadzeniem do użytku nowoczesnych składów, np. TGV, i ostatecznie, po kolejnych modyfikacjach i skracaniach trasy, zawieszono jego kursowanie w 2009 r.
Ale, co z tą Polską w takim razie? Należało by zapytać
Otóż, pomimo tego, iż trzy główne trasy Orient Expressu nie przebiegały przez terytorium Polski, wskutek poszerzania marki inne składy, którym nadano taką nazwę, pojawiały się na naszych torach. Luksusowe wagony, jakich używał właściciel Orient Express, czyli Międzynarodowe Towarzystwo Wagonów Sypialnych i Wielkich Ekspresów Europejskich (C.I.W.L), były częścią regularnych składów kursujących na trasie z Warszawy i Krakowa przez Częstochowę i Katowice do Pragi oraz Paryża. Wagony tej najwyższej klasy pojawiały się też np. w takich połączeniach, jak Warszawa–Stambuł.
Regularnie Polskę przemierzał również Nord Express z Paryża do Warszawy przez Berlin oraz Balt Orient Express, który pozwalał na przejazd między Oslo i Stambułem, a w Polsce zatrzymywał się m.in. na stacjach w Poznaniu i Wrocławiu.
Dzięki takiemu wykorzystaniu wagony Orinet Express pojawiały się na terenie całej Europy i chociaż nie miały wiele wspólnego z oryginalnym składem kursującym po jednej z trzech głównych tras, to nazywano je, zgodnie z prawdą, tak jak legendarne połączenia główne.
Wagony były też sprzedawane prywatnym firmom i spółkom, które próbowały organizować luksusowe wycieczki i przejazdy turystyczne klasy premium. Tą drogą część wagonów trafiła do Rosji. Tam po 10 latach zakończyły swoje działania i trafiły do Małaszewicz w Polsce.
W 1988 r. przez Polskę przejechał skład o nazwie Nostalgie Paryż–Stambuł Orient Express. Turystyczny przejazd trwał 19 dni, a trasa liczyła ponad 15 tys. km. Do końcowej stacji w Hongkongu wagony dotarły 26 września, skąd wróciły do Europy drogą morską. Pasażerowie mogli w Polsce uczestniczyć w koncercie chopinowskim w Żelazowej Woli.
Kolejny pociąg z wagonami Orient Express pojawił się na polskich torach dopiero w 2007 r. Był to 16-wagonowy skład w formie turystycznej, w którym pasażerowie za bilet w jednym z granatowych lub biało-granatowych biletów płacili po 6 tys. euro. Dwa lata później skład znowu wiózł pasażerów, którzy kupili bilety na podróż pn. Słowiańskie marzenia.
Do niedawna na jednej z bocznic kolejowych w Małaszewiczach stało 13 luksusowych wagonów Orinet Express. Utknęły one tam po tym, jak zakończyły swoje kursy w Rosji i trafiły do Polski w 2008 r. Problem z ich transportem dalej pojawił się, kiedy ich normalnotorowe wózki wagonów utknęły na Białorusi. Po 10 latach regularnie postępującego procesu niszczenia nie udało się porozumieć z kolejami białoruskimi i nie odzyskano wózków. Wagony zostały załadowane na specjalne platformy samochodowe i drogą lądową wyjechały do Francji, gdzie są poddawane renowacji i mają wrócić na tory.
Można zatem pokusić się o wniosek, iż nie aż taki orientalny jest ten Orient Express, skoro dość często i na długo pojawiał się na polskich torach i bocznicach.
Autor: Tomek Łucek