Sektorkolejowy » Jak Reymont przez kolej Nobla mógł nie dostać

Jak Reymont przez kolej Nobla mógł nie dostać

pzez Adrian

Jeden z najważniejszych pisarzy i prozaików Młodej Polski. Autor m.in. „Ziemi obiecanej” i „Chłopów”. Twórca, o którym uczą się w szkole kolejne pokolenia młodych. Polak, który 13 listopada 1924 r. otrzymał nagrodę Nobla, a po śmierci (w grudniu 1925 r.) został pochowany na warszawskim cmentarzu Stare Powązki w pierwszym rzędzie alei zasłużonych. Jak się okazuje z historii jego życia, mogło ono być krótsze o całe 25 lat i nie doczekałby przyznania mu tej najważniejszej nagrody, ponieważ został poważnie ranny w katastrofie kolejowej 13 lipca 1900 r. 

Otóż owego dnia w okolicach stacji Warszawa Włochy miało miejsce tragiczne w skutkach, zderzenie dwóch pociągów osobowych. Skład relacji Warszawa Wiedeńska–granica (Sosnowiec Maczki) został staranowany przez pociąg osobowy jadący do Warszawy. 

Bezpośrednią przyczyną katastrofy, w wyniku której śmierć poniosły cztery osoby, a 30 zostało poszkodowanych, była awaria urządzenia zabezpieczenia ruchu kolejowego ZRK informujące o położeniu zwrotnicy. Na skutek wadliwej sygnalizacji obaj maszyniści jadących naprzeciw siebie pociągów wjechali na ten sam tor poprzez jedną zwrotnicę. 

Sam Reymont dużo podróżował, nie tylko po kraju, ale i za granicą, a w ową feralną podróż wybrał się wezwany przez chorowitego już i słabego ojca na naradę rodzinną. Nie był to czas dobry finansowo dla pisarza, a i majątek rodzinny, w tym młyn, nie były w dobrej kondycji. Głowa rodziny, Józef Rejment, zaciągnął pożyczkę hipoteczną w tym samym roku i chciał sprawy finansowe uporządkować oraz omówić z najbliższymi. 

Władysław Reymont wsiadł do pociągu o godz. 10:40 i zajął jeden przedział 2 klasy wraz z Janem Gadomskim, redaktorem „Gazety Polskiej”, i jego siostra Teofilą. Wypadku nie przeżyła Teofila Gadomska. A jak pisze Antoni Lange w „Pamiętniku literackim”, opisując stan zdrowia samego Reymonta? Dość poważnie i dokładnie. A mianowicie: „Najwidoczniejsza jest rana głowy. Musiał o coś silnie uderzyć, ale o co, nie pamięta. Bóle wewnętrzne dały się uczuć nie od razu. Okazało się, że uległ silnemu zgnieceniu klatki piersiowej, stłuczeniu kręgosłupa, co może bardzo niekorzystnie odbić się na jego zdrowiu, zwłaszcza na systemie nerwowym. Tego rodzaju wstrząśnienia nerwowe nie mijają bez złych skutków, choćby nawet nie zostawiły śladu zewnętrznego. Jedni wariują, innym pozostaje rozstrój, a trzeba pamiętać o tym, że tu chodzi o nerwy i umysł artysty — pisarza, którego twórczości wypadek taki może wiele zaszkodzić”.

I tu historycy i badacze dochodzą do ciekawych wniosków i faktów. Otóż, ponoć wyniki obdukcji Władysława Reymonta celowo sfałszował dr Jan Roch Raum. I zamiast prawdziwie złamanych dwóch żeber i stłuczeń, stworzył opis stanu zdrowia pisarza obejmujący złamanie 12 żeber oraz innych kontuzji ciała, zagrażających dalszej umysłowej i literackiej karierze znanego już wtedy 33-letniego młodego pisarza. 

Dzięki takiemu dokumentowi oraz zeznaniom przyjaciół, znajdujący się w nienajlepszej kondycji finansowej Reymont, wniósł sprawę cywilną przeciwko Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Prowadzenie sprawy sądowej powierzył prawnikowi Cezaremu Hirszabndowi i wspólnie wystąpili o odszkodowanie w wysokości 100 tys. rubli. W efekcie końcowym uzyskał pokaźną kwotę 38,5 tys. rubli, co pozwoliło mu spłacić część pożyczek i długów oraz zyskać stabilność finansową. 

Faktem jest również to, że na skutek udziału w tej kolejowej katastrofie Reymont przerwał pisanie „Chłopów”, do których powrócił dopiero po rekonwalescencji. Tak więc, poza dumą z samego Nobla, dziś także i tego dzieła byśmy „przez wypadek na kolei” mogli nie czytać.

Autor: Tomek Łucek
Fot. Wikiwand 

Może Ci się spodobać

Zostaw komentarz