W ubiegłym tygodniu Radio Poznań szczególną uwagę zwróciło na stan kolei w Wielkopolsce. Przyjrzeliśmy się nie tylko brakom połączeń i przeciążonym trasom, ale również kondycji dworców oraz planowanym i wstrzymanym inwestycjom. Sprawdzamy, gdzie w Wielkopolsce brakuje połączeń, gdzie jest największy tłok w pociągach i jak wyglądają dworce.
KONIN
Położony na międzynarodowej trasie Berlin-Moskwa (magistrala E20) Konin, po kilkudziesięciu latach doczekał się nowoczesnego Zintegrowanego Centrum Handlowo-Komunikacyjnego. Budynek, który zastąpił dawny, szpecący miejską przestrzeń dworzec, to nie tylko nowoczesny punkt przesiadkowy dla pasażerów, ale również centrum handlowe. Z Wielkopolski Wschodniej można dojechać pociągiem do Poznania, Wrześni czy Warszawy. Jak tamtejsze połączenia kolejowe oceniają mieszkańcy?
– Połączenia, na podstawie swoich potrzeb, oceniam bardzo dobrze. Ten układ Warszawa – Poznań mi odpowiada.
– Nie korzystam w ogóle. – mówią mieszkańcy.
W Wielkopolsce Wschodniej planowana była budowa linii kolejowej z Konina do Turku, która miała przyczynić się do ograniczenia wykluczenia komunikacyjnego mieszkańców i usprawnić transport z Turku przez Konin do Poznania. „W tym roku prace nad projektem zostały oficjalnie wstrzymane” – przekazał Radosław Śledziński z zespołu prasowego PKP Polskie Linie Kolejowe.
Decyzja w tej sprawie zapadła między innymi ze względu na wzrost przewidywanych kosztów inwestycji, a także ze względu na brak poparcia dla tego projektu ze strony niektórych władz lokalnych i części mieszkańców – tłumaczy Radosław Śledziński.
Rozważane są inne rozwiązania transportowe w tym regionie, oparte na transporcie autobusowym. Na razie taką usługę realizują przewoźnicy komercyjni. Do dziś wstrzymanie prac nad projektem budowy linii Konin-Turek budzi spore emocje.
– Turek jest odcięty od Poznania całkowicie. Trzeba dojechać do Konina, z Konina koleją. A takich miejscowości jest dużo…
– Każdy ma swój samochód, autobusy też są, to szkoda by było tych lasów. Mnie się wydaje, że zły był pomysł, bo by była nieopłacalna – oceniają mieszkańcy.
GNIEZNO
„Dworzec PKP w Gnieźnie jest za mały” – narzekają pasażerowie.
Na stacji w Gnieźnie dziennie wsiada i wysiada średnio ponad 6 tysięcy osób, jednak ostatnia modernizacja w 2014 roku zmniejszyła powierzchnię użytkową. Część dawnego budynku PKP wynajęła urzędnikom z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Co o dworcu PKP w Gnieźnie mówią podróżni?
– Przyjeżdżają tu ludzie z innych miast to widzą, że coś się zmieniło, że dworzec ładnie wygląda. Nowy dworzec PKP służy już mieszkańcom od kilku lat.
– Jest lepszy niż był, bardziej staranny i bardziej czysty – twierdzą podróżni.
Ale do poprawy jest jeszcze sporo – mówi dziennikarz z Gniezna Aleksander Karwowski.
W 2024 roku ta stacja kolejowa obsłużyła 6300 pasażerów na dobę. To jest średnia na cały rok, to druga największa liczba w Wielkopolsce po Poznaniu. Są absurdalne sytuacje, że osoby niepełnosprawne nie mogą się dostać na perony, ponieważ nie ma windy. Poczekalnia jest za mała, bo ma wielkość kawalerki, a tam czasami musi się zmieścić kilkaset osób. To jest tak mała poczekalnia, że młodzi ludzie muszą siedzieć na swoich bagażach czekając na pociąg. Była kasa Intercity, ale ją zamknięto. Biletomaty często się psują i ludzie muszą kupować bilety u konduktora – zauważa dziennikarz.
Dopiero po interwencji w Ministerstwie Infrastruktury ławki w poczekalni otrzymały oparcia i podłokietniki. Większa część dawnego dworca została wynajęta urzędnikom Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.
LESZNO
Pusty i smutny – tak pasażerowie oceniają leszczyński dworzec kolejowy. Jakie są jego największe bolączki?
Obecny obiekt, mimo że nowoczesny, według podróżnych nie spełnia podstawowych oczekiwań. Pasażerowie zwrócili uwagę, że wnętrze dworca świeci pustkami, a szczególnie brakuje lokalu gastronomicznego.
Nie ma tutaj żadnego lokalu, w którym można zjeść coś na ciepło. Jest jeden mały sklepik i to wszystko. Reszta lokali jest pusta. Tak naprawdę przychodzi się tu tylko po bilety. Ludzie przyjeżdżają tu z dalszych stron, chcieliby coś zjeść, wypić kawę, posiedzieć, a nie ma po prostu gdzie. Przydałby się też na pewno kwiatomat – przyznaje jeden z pasażerów.
Inny z podróżnych zwraca uwagę, że oprócz gastronomii na dworcu brakuje czasem informacji.
Zdarzają się sytuacje, że są awarie, pociągi się spóźniają, a pasażerowie siedzą na dworcu i nie mają się do kogo zwrócić. Wieczorami, kiedy kasy są zamknięte, nikt nie udziela informacji. Ludzie pytają nawet sokistów, a oni przecież takich informacji nie posiadają – zaznacza mężczyzna.
Rzecznika PKP S.A. zapytaliśmy, czy jest zainteresowanie wynajęciem lokali na leszczyńskim dworcu. Na ten moment nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi.
SZAMOTUŁY – MIĘDZYCHÓD
Radość jednych, smutek drugich. Zmiana koncepcji rewitalizacji linii kolejowej z Szamotuł do Międzychodu budzi skrajne reakcje w obu miastach. Kilka dni temu PKP PLK zrezygnowało z elektryfikacji tego połączenia. Wraca pierwotna koncepcja – spalinowy szynobus. Kto się cieszy, a kto martwi?
Mało kto w Szamotułach chciał elektryfikacji, która miała się wiązać ze zwiększeniem częstotliwości przejazdów pociągów przez miasto, podniesieniem ich prędkości, ale także zamknięciem kilku przejazdów kolejowych, co zwiększyłoby korki w mieście. Mieszkańcy terenów wzdłuż zawieszonej linii planowali nawet akcję protestacyjną.
Po wycofaniu się PKP z elektryfikacji problem w Szamotułach przestał istnieć, ale w Międzychodzie zrobiło się markotno. Szamotuły mają elektryczny pociąg do Poznania, Międzychód nie ma żadnego. Podkreśla się tam, że po latach wykluczenia komunikacyjnego mieszkańcy oczekiwali nowoczesnych, ekologicznych rozwiązań, a nie powrotu do przestarzałych szynobusów spalinowych, a linia ma służyć nie tylko pasażerom, ale też środowisku, zwłaszcza że przebiega przez obszary cenne przyrodniczo. Realiści twierdzą, że – jak napisały Wieści Międzychodzkie – projekt, po lewitacji w przestrzeniach marzeń, wraca na ziemię do koncepcji mającej solidny fundament finansowania, gdyż jest elementem rządowego programu „Kolej Plus”.
PLESZEW
Kolejne dwa dworce kolejowe w południowej Wielkopolsce doczekają się modernizacji. Remont budynku w podpleszewskim Kowalewie już trwa, a w przyszłym roku ruszy remont dworca w Ostrzeszowie. Obie inwestycje wpisane są przez Polskie Koleje Państwowe w Program Inwestycji Dworcowych na lata 2024-2030.
Dworzec w Kowalewie od lat wymagał remontu. Okna były pozabijane płytami, odpadła elewacja. O modernizację prosili sami mieszkańcy, którzy korzystają z połączeń kolejowych i nie mogli patrzeć na stan niszczejącego zabytku.
Wieloletnie starania o remont budynku dworca w Pleszewie zakończyły się sukcesem. Zaczynają się prace remontowe – poinformował burmistrz Pleszewa Arkadiusz Ptak.
Remont dworca ma potrwać do sierpnia. Prace obejmą wymianę okien, a także odnowienie elewacji. Dworzec ma być po remoncie bardziej funkcjonalny dla podróżnych.
OSTRZESZÓW
To nie koniec inwestycji na południu Wielkopolski, bo w przyszłym roku ma rozpocząć się remont dworca w Ostrzeszowie. Odnowione ma zostać wnętrze poczekalni i piętro budynku. W większości dworzec stoi pusty, ale PKP ma nadzieję, że uda się zagospodarować budynek we współpracy z samorządami. Remont dworca daje szansę na objęcie Ostrzeszowa systemem kolei aglomeracyjnej z Kalisza do Kępna.
OBORNIKI
W Obornikach drugi tor i dodatkowa nitka mostu na Warcie – już w drugiej połowie przyszłego roku. Na północ od Obornik ciągle jest jeden tor i tak aż do Dziembówka pod Piłą. Minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk przy okazji podpisywania umowy na budowę drugiego toru w Obornikach i drugiej nitki mostu na Warcie nazwał tę inwestycję „likwidacją wąskiego gardła”. Dodał, że „widzi potrzebę budowy drugiego toru na całym brakującym odcinku”. Ten brakujący odcinek ma około 55 km.
„Torujemy drogę do dwutorowej jazdy między Poznaniem a Piłą” – tak o wartej 100 mln zł inwestycji w Obornikach mówi Radosław Śledziński z zespołu prasowego PKP Polskich Linii Kolejowych.
Dzięki temu na kolejnym ponad dwukilometrowym odcinku trasy między Poznaniem a Piłą będzie drugi tor, co wraz z nową mijanką w Parkowie znacznie zwiększy długość dwutorowego odcinka na tej trasie. Korzystnie wpłynie to na przepustowość, a więc na możliwość przejazdu większej liczby pociągów – tłumaczy Śledziński.
Ciągle jednak z mijankami w Rogoźnie, Budzyniu i Chodzieży oraz nową mijanką w Parkowie.
– Jest to dosyć frustrujące. Tym bardziej, że pociągi często się spóźniają na tej trasie. Jeden pociąg się spóźni i cały przejazd tak naprawdę jest wykluczony od razu. Już kilka razy się mi zdarzało, że miałem trzy godziny opóźnienia.
– Ciągle są opóźnienia. Gdyby były dwa tory, byłby szybszy dojazd – komentują podróżni z północnej części Wielkopolski.
Cały czas patrzymy w przyszłość. Dostrzegamy istotne znaczenie ciągu z Poznania do Piły. Dlatego analizujemy możliwość kolejnych prac na tej trasie, które będziemy mogli konkretyzować w kolejnych latach, gdy znane będą już źródła finansowania w następnej perspektywie Unii Europejskiej – dodaje Radosław Śledziński.
Linia kolejowa nr 354 z Piły przez Oborniki do Poznania została zmodernizowana w latach 2017-2019. W efekcie pociągi przyspieszyły do 120 km/h, a czas przejazdu z Piły skrócił się o około 40 minut.
Źródło: radiopoznan.fm
Fot. Sektorkolejowy
Zobacz również: