31 sierpnia 2022 r. był ostatnim dniem funkcjonowania niemieckiego biletu za 9 euro. Zgodnie z danymi udostępnionymi przez niemiecki Związek Przedsiębiorstw Transportowych przez 3 miesiące sprzedano ponad 52 mln takich biletów. Promocja okazała się ogromnym sukcesem i pozwoliła ograniczyć emisję CO2 o ok. 1,8 mln ton.
Trzy miesiące temu niemiecki rząd wprowadził bilet za 9 euro, który był odpowiedzią na wysokie ceny energii. Miał także pokazać korzyści płynące z korzystania z transportu publicznego. Promocja cieszyła się bardzo dużym zainteresowaniem. Według szacunkowych danych udostępnionych przez Niemieckie Stowarzyszenie Transportowe (VDV) sprzedano ok. 52 mln biletów za 9 euro.
Wakacyjna promocja pozwoliła przenieść część pasażerów z samochodów do transportu publicznego. Według badań przeprowadzonych przez VDV w sierpniu br. 17% użytkowników biletu za 9 euro przesiadło się z aut do transportu publicznego. Ponadto 1 na 10 podróży transportem publicznym była początkowo planowana jako podróż samochodem.
Okazuje się, że wdrożenie tanich biletów na przejazdy transportem publicznym miały pozytywny wpływ na środowisko naturalne. Niemiecka promocja pozwoliła zapobiec emisji do atmosfery ok. 1,8 mln ton CO2.
Pasażerowie chcą podobnej oferty
Kraje związkowe chcą kontynuacji programu w takiej samej lub podobnej formie. Wprowadzenie biletu za 9 euro na okres 3 miesięcy kosztowało niemiecki rząd ponad 2,5 miliarda euro. Podróżni chwalili nie tylko niską cenę, ale również prostotę całej idei. Promocyjny bilet pozwalał uniknąć wielu komplikacji w postaci licznych stref transportowych oraz różnych kategorii biletów.
Aktualnie trwają liczne dyskusje na temat wdrożenia podobnej oferty. Pojawia się wiele pomysłów, ale wszystkie z nich zakładają zdecydowanie wyższą cenę biletu. Sondaże przeprowadzone wśród podróżnych pokazują entuzjazm nawet w stosunku do droższej wersji oferty.
Bilet za 9 euro był trudnym testem dla niemieckich kolei
Początkowe tygodnie funkcjonowania taniego biletu w Niemczech to jeden wielki chaos. Promocja pokazała, że przepustowość niemieckiej kolei jest zbyt mała, żeby obsłużyć tak dużą ilość pasażerów. Pociągi coraz częściej się spóźniały, przepełnione dworce nie były w stanie obsłużyć wszystkich podróżnych. W weekendy zdarzały się sytuacje, kiedy to zbyt wiele osób chciało skorzystać z pociągu – część z nich musiała czekać na dworcu na kolejny pociąg.
Więcej o sytuacji na niemieckich torach pisaliśmy TUTAJ.
Autor: Damian Malesza
Fot. Jan Bytnar