Silna kolej w Europie nie jest chwilową modą, lecz trendem wynikającym m.in. z Europejskiego Zielonego Ładu. Polska kolej, która jest znaczącym graczem w UE, wciąż musi inwestować, by umacniać swoją pozycję na bardzo konkurencyjnym, ale i perspektywicznym rynku – ocenili eksperci podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.
Podczas organizowanej przez Grupę PKP debaty o potrzebie konkurencyjności transportu kolejowego, Andrzej Bittel, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury ocenił, że silna kolej w Europie to stały i wyraźny trend, który będzie się jeszcze umacniał.
Zwrócił uwagę, że w każdym kraju europejskim kolej odrobiła już straty czasów covidu i notuje wyniki wzrostowe.
„W Polsce ta dynamika w obszarze pasażerskim i towarowym przez najbliższe lata będzie rosła i kolej będzie dominować w konkurencji z transportem drogowym, ale to wymaga inwestycji” – podkreślił. Wyjaśnił, że chodzi zwłaszcza o inwestycje w infrastrukturę i tabor.
Pozwoli to zdobywać kolejne rynki w Europie.
„Mamy kompetencje, ale potrzebujemy elementów twardych, czyli taborowych, bo punkt, z którego startujemy pozostaje z tyłu w porównaniu do państw zachodnich. Dopuszczenie taboru polskiego do europejskiej sieci pozwoliło PKP Cargo jeździć na południe Europy i do Niemiec, co jest istotnym elementem przewagi konkurencyjnej” – zaznaczył.
Dodał, że polska kolej może przysłużyć się przy odbudowie Ukrainy.
„Współpraca w tej kwestii już jest, choć będzie trudna, bo nasze systemy są odmienne, niemniej Ukraina będzie się odbudowywała z pomocą zagranicznych kontrahentów i my będziemy w tym uczestniczyli” – podkreślił.
O specyfice inwestowania w kolej mówił Andrzej Olszewski, członek zarządu Holdingu Grupy PKP
„Inwestycje kolejowe są długoterminowe, stąd też m.in. programy rządowe zapewniające dopłaty do nierentownych przewozów” – wyjaśnił.
Przypomniał, że suma bilansowa całej Grupy PKP przekroczyła 29 mld zł, przychody ze sprzedaży przekroczyły 10,8 mld zł, a zysk netto to prawie 400 mln zł. 49 proc. przychodów Grupy PKP to przewozy towarowe, a 36 proc. pasażerskie.
„Tabor w dużej mierze jest finansowany ze środków unijnych, a dofinansowanie dochodzi do 85 proc. I to jest najlepszą dla nas formą finansowania” – dodał Andrzej Olszewski.
Jak zaznaczył, dobrym narzędziem jest również Fundusz Kolejowy zarządzany przez Ministerstwo Infrastruktury, z którego spółki z Grupy PKP korzystają w wielu obszarach, m.in. na finansowanie programu dworcowego.
„Korzystamy również z instrumentów dłużnych, np. z kredytów bankowych, w tym oferowanych przez Europejski Bank Inwestycyjny, a także obligacji, które uwzględniają dłuższe stopy zwrotu z tych inwestycji” – wyjaśnił Andrzej Olszewski.
Na potencjał konkurencyjny transportu kolejowego w obszarze przewozów pasażerskich zwrócił uwagę Tomasz Gontarz, wiceprezes zarządu PKP Intercity.
„Połączenia kolejowe już są konkurencją do podróży samochodem, co zaczęło się w zeszłym roku wraz ze wzrostem cen paliw. Świadczą o tym nasze rekordowe wyniki” – wskazał.
„45 mln pasażerów przewiezionych pociągami PKP Intercity w 8 miesięcy tego roku, to o 8 mln więcej rdr. W lipcu i sierpniu mieliśmy ponad 7 mln pasażerów miesięcznie, to absolutny rekord. W tym roku grubo przekroczymy 60 mln przewiezionych pasażerów” – powiedział.
Dodał, że nie tylko ceny paliw, ale i ekologia wpływa na konkurencyjność kolei, bo podróż pociągiem jest najmniej emisyjna.
Według Dariusza Seligi, prezesa PKP Cargo, kolej jest z jednej strony w trudnym momencie, z drugiej w dobrym, bo Europejski Zielony Ład zakłada, że 75 proc. transportu towarów ma odbywać się przy udziale pociągów.
„W Polsce, atom i CPK będą napędzać rozwoju transportu towarowego koleją” – wskazał. Dodał, że jego spółka konsekwentnie nadrabia zapóźnienia inwestując w tabor, bo wciąż ma wagony, które nie mogą wjechać do Niemiec. „Dziś mówi się dużo o Ukrainie i musimy tam być, szukamy tam miejsca na nasz terminal” – podkreślił szef PKP Cargo.
Panel poświęcony przyszłości transportu kolejowego odbył się w Karpaczu podczas XXXII Forum Ekonomicznego.
Źródło: PAP MediaRoom