Prowadzenie działalności kolejowej w czasie wojny to bardzo trudne i skomplikowane logistycznie zadanie, a ponadto niezwykle niebezpieczne. W Ukrainie państwowe przedsiębiorstwo kolejowe (Ukrzaliznycia, UZ) jest największym pracodawcą, zatrudniającym 231 tys. pracowników, działającym na obszarze ponad 603 m2. Zarządza nim 37-letni Ołeksandr Kamyszin.
Szef UZ przed wojną był finansistą, a obecnie jest jedną z najważniejszych osób w kraju. W krótkim czasie jego zadania zmieniły się od reformowania sektora kolejowego do roli dyrektora operacyjnego w czasie wojny. Równocześnie jest człowiekiem, na którego Rosjanie cały czas „polują”, dlatego nie może przebywać zbyt długo w jednym miejscu, stale się przemieszcza, nie pozostając w jednej lokalizacji dłużej niż kilka godzin, a plan jego podróży na bieżąco ulega zmianom, by utrudnić wrogowi jego namierzenie.
Od początku rosyjskiej inwazji pociągi Kolei Ukraińskich przewiozły około 2,5 mln osób. Pociągi poruszają się wolno, z prędkością około 60 km/godz., co jest wynikiem przeładowania, ale też uszkodzenia torów na wielu odcinkach. Przed wojną osiągały prędkość do 160 km/godz.
Jak podkreśla prezes UZ, zarządzanie transportem w obecnej sytuacji jest nie tylko trudne, ale i bardzo niebezpieczne. Harmonogramy jazdy wymagają ciągłej aktualizacji z powodu ataków i wyłączania z użycia nieprzejezdnych odcinków. Od początku agresji zginęło ponad 30 pracowników kolei. W wojennej rzeczywistości zwykli pracownicy kolei, w większości bez wcześniejszego doświadczenia wojskowego, czasami nawet podczas rosyjskiego ostrzału naprawiają tory. Coraz więcej jednak jest też takich przypadków, że naprawa połączenia nie jest możliwa, np. w wyniku zerwania mostów. To oznacza, że część miejscowości utraciła dostęp do kolei, bardzo popularnego środka transportu w Ukrainie. Część torów kontrolują Rosjanie i przejazdy pociągów UZ nie są możliwe. Na razie jednak komunikacja między głównymi węzłami nadal działa.
Koleje zajmują się nie tylko transportem pasażerów migrujących na terenie kraju oraz osób uciekających przed wojną za granicę. Organizują także transporty dla wojska do miast znajdujących się na linii frontu. Niektóre wagony zostały przystosowane do przewożenia środków medycznych na linie frontu, a rannych do szpitali. Ponadto kolej przejęła od niedziałających na południu kluczowych portów ciężar przewozu produktów przeznaczonych na eksport. Przed wojną transporty morskie obsługiwały prawie 95% produkcji rolnej trafiającej na rynki zagraniczne.
Przeczytaj także „Ukraina: rozbudowa kolejowych przejść granicznych pozwoli na eksport towarów”
Kamyszin zabiega o możliwość zapewnienia kolejowych korytarzy transportowych na zachód, szczególnie przez Polskę. Planuje także utworzenie we współpracy z Polską spółki joint venture w celu ratowania ukraińskiego eksportu, co jest niezwykle ważne nie tylko dla ekonomicznego przetrwania kraju, ale zapewnienia pożywienia m.in. w niestabilnych regionach świata, o czym pisaliśmy TUTAJ.
Ze względu na zmienną sytuację zarządzanie rozkładami jazdy dostosowane jest zaledwie do danego dnia i praktycznie grafiki są opracowywane w nocy na dzień następny. Managerowie podejmują takie decyzje w zależności od tego, co dzieje się na obszarach, którymi zarządzają, nie muszą mieć zgody przełożonych szczególnie, że często sporządzony kilka godzin wcześniej grafik trzeba modyfikować, bo wcześniej niezbędne jest wykonanie prac naprawczych infrastruktury. Naprawy również nie wymagają obecnie przeprowadzenia całego procesu biurokratycznego – po prostu trzeba je szybko wykonać.
„Będziemy nadal naprawiać tory, gdy skończy się ostrzał. Będziemy utrzymywać pociągi w ruchu tak długo, jak to możliwe. Nie ma dla nas innej opcji”
– powiedział Kamyszin w rozmowie z BBC.
Autor: Agata Sumara
Fot. Ukrzaliznycia