Sektorkolejowy » „Demony prędkości”, czyli jest wolniej, chociaż już było szybciej

„Demony prędkości”, czyli jest wolniej, chociaż już było szybciej

pzez Adrian

„Demony” to słowo, które dość dobrze pasuje do rozpoczęcia tego tekstu. Demony przeszłości ciągle dopadają polskie koleje. Stale chcemy przemieszczać się sprawniej i w krótszym czasie. Co kilkanaście lat pojawiają się kolejne zapowiedzi, że po naszych krajowych torach pojedziemy szybciej i szybciej… Przekuwanie tych zapowiedzi i marzeń w konkrety idzie jednak znacznie wolniej niż byśmy oczekiwali. 

Lata mijają, kolejne kartki z kalendarza lądują na ziemi. Mamy rok 2022, a kolei dużych prędkości jeszcze nie doczekaliśmy. Aby ta informacja nie była tylko pustym narzekaniem, zestawmy ją z datami uruchomienia szybkich kolejowych połączeń w innych krajach: 

  • Japonia (Shinkansen) – 1964 r.
  • Włochy (Pendolino) – 1976 r.
  • Francja (TGV) – 1981 r. (a wcześniej, w 1967 r., Le Capitole) 
  • Włochy (ETR 500) – 1993 r.
  • Niemcy (ICE 3) – 1999 r.

Do tego zestawienia można dodać jeszcze hiszpańskie AVE Talgo-350, fińskie Allegro czy chińskie CRH380A.

Tymczasem nad Wisłą sytuacja jest o tyle dziwna, że w przeszłości w naszym kraju odbywały się próby, testy, a nawet pojawiały się regularne składy, które biły większość dzisiejszych połączeń na głowę i, o ile nie zawsze osiągały prędkość 200 km/godz., to były dużo szybsze niż większość pociągów aktualnie wożących pasażerów. 

Jakie „wielkie prędkości” osiągały nasze pociągi? 

Oto zestawienie kilku wyników prędkości pociągów jadących po polskich torach.

  • 1968 r. – lokomotywa elektryczna EU05 rozpędziła się do 174 km/godz. 
  • Maj 1988 r. – pociągi pasażerskie na CMK (Centralna Magistrala Kolejowa) rozpędzają się do prędkości 160 km/godz., ale tylko wtedy, kiedy skład ciągnie elektrowóz EP09 lub dwie starsze lokomotywy EP05. 
  • 1994 r. – Pendolino ETR460 260 bije kolejny rekord i osiąga prędkość 250 km/godz. 
  • 2009 r. – lokomotywa EuroSprinter jedzie z prędkością 235 km/godz. 
  • 2013 r. – EZT Impuls odnotowuje wynik 211,6 km/godz. 
  • 2013 r. – Pendolino ED250 ETZ zapisuje na swoim koncie rekordowe 293 km/godz. 
  • Grudzień 2014 r. – pasażerskie Pendolino przemierzają odcinek Zawiercie–Olszamowice z prędkością 200 km/godz. 
  • 2015 r. – ponownie EZT Impuls wpisuje się na listę polskich „demonów prędkości” z wynikiem 225,2 km/godz. 

W sumie można by powiedzieć, że „wstydu nie ma”. Jednak w większości prędkości te osiągano podczas testów lub incydentalne na krótkich odcinkach, po których następuje „twarde lądowanie” i powrót do rzeczywistości.

Jest moc, ale ograniczona i ograniczana

I nawet nie żal pasażerowi naszych rodzimych kolei, że Niemcy podróżują z prędkością ponad 360 km/godz. w swoim ICE 3, Hiszpanie ponad 400 km/godz. w AVE Class 103, Francuzi ponad 570 km/godz. w TGV POS, a Japończycy w magnetycznym Maglevie LO ponad 600 km/godz. 

Żal się pojawia, kiedy jadąc popularnym składem Regio zdajemy sobie sprawę, iż maksymalna prędkość konstrukcyjna składu, jaką dopuszcza producent, wynosi 220 km/godz., ale lokomotywa została dopuszczona do ruchu z maksymalną prędkością eksploatacyjną wynoszącą zaledwie 120 km/godz. 

I chociaż 54 lata temu lokomotywy w tym kraju jeździły z prędkością ponad 170 km/godz., to dzisiaj cieszymy się, podróżując Pendolino po CMK z wynikiem 160 km/godz. na liczniku. 

Dzisiaj prawdopodobnie już nie chcemy stawać w szranki z Włochami czy Francuzami, ale zapewne bylibyśmy zadowoleni z regularnych podróży długodystansowych ze stałą prędkością 250 km/godz. A tymczasem i ten pułap może być szczytem naszych planów i celów, gdyż do dzisiaj wybrzmiewają w pamięci słowa pełnomocnika rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego, Mikołaja Wilda, który stwierdził, że jako kraj nie jesteśmy gotowi na wejście w komunikację przekraczającą 250 km/godz. 

Czyżby „demony obaw”? Bo przecież świat jeździ ponad 600 km/godz. Chińczycy zapowiadają podróże kolejowe z prędkością 1000 km/godz., a polski hyperloop, czyli Nevomo deklaruje przejazdy próżniowe z zawrotną prędkością sięgającą aż 1200 km/godz. 

Może warto odważniej i bardziej zdecydowanie spojrzeć w przyszłość?

Autor: Tomek Łucek
Fot. Krystian Barański

Może Ci się spodobać

Zostaw komentarz